"Głód gry z dnia na dzień jest coraz większy" - Daniel Brylewski
Po zeszłotygodniowej rozmowie z Piotrem Trepką czas na kolejnego zawodnika w naszym cyklu "Huraganiści w sieci". Tym razem na pytania odpowiedział 21-letni obrońca Daniel Brylewski. "Brylu" ma za sobą blisko 1300 rozegranych minut jesienią. Jako jedyny z całej kadry zagrał w każdym meczu ligowym Huraganu w aktualnym sezonie. Zapraszamy do lektury.
Na początek nietypowe pytanie, bo i sytuacja jest nietypowa. Zdarzyło się w Twojej piłkarskiej przygodzie, że będąc zdrowym nie „powąchałeś” boiska przez prawie miesiąc? Jak odnajdujesz się w tej sytuacji?
To prawda, sytuacja bardzo nietypowa, w swojej dotychczasowej przygodzie z piłką, nie miałem podobnej do tej, która jest obecnie. Głód gry z dnia na dzień jest coraz większy. Oczywiście mamy indywidualną rozpiskę, żeby podtrzymać wydolność tlenową, jednak nie zastąpi ona treningu drużynowego na boisku. Zdrowie jest jednak najważniejsze i wszystko inne powinno zejść na drugi plan.
Jesteś mieszkańcem Gniezna, wychowankiem Mieszka, przez kilka lat grałeś w Warcie Poznań, później Unii Swarzędz. Jak dokładnie przebiegała Twoja dotychczasowa piłkarska przygoda? Była szansa przebić się na wyższy szczebel rozgrywkowy?
To fakt, moja przygoda z piłką zaczęła się w Mieszku Gniezno. W czasach gimnazjalnych przeniosłem się do zespołu Warty Poznań, gdzie występowałem w niej przez kolejne 4 lata, z krótkim epizodem powrotu do Mieszka w miedzy czasie. Na poziomie seniorskim debiutowałem w wieku 17 lat, wtedy w IV-ligowym Lubońskim KS. Przygoda w Luboniu nie trwała jednak zbyt długo, bo już pół roku później reprezentowałem barwy Swarzędzkiej Unii, gdzie grałem przez kolejne 2,5 roku. Od sezonu 2018/19 reprezentuje barwy HP. Oczywiście była szansa, wzbić się wyżej, bowiem inaczej mogła się potoczyć sytuacja w Warcie Poznań oraz Unii Swarzędz, jednak nie zawsze miałem wpływ na decyzje "z góry".
W Huraganie jesteś już ponad rok. Do HP z Unii trafiłeś w końcówce okna transferowego, wahając się i zastanawiając nad ostateczną decyzją. Jak to dokładnie wyglądało? Twoja ocena z perspektywy czasu tego ruchu? Jak czujesz się w Pobiedziskach?
Po przygodzie z Unią, trenowałem w Mieszku, gdzie wtedy trenerem był p. Jakub Ostrowski, który trenował mnie również przez dwa lata w Swarzędzu. W Gnieżnie przygotowywałem się do sezonu, zagrałem w kilku sparingach, jednak moja sytuacja nie była pewna. Gdy okno transferowe dobiegało końca przyszedł czas na ostateczne decyzje, wtedy pojawiła się również propozycja gry w Huraganie. Mogłem zostać w Mieszku, czekać na swoją szanse, jednak zdecydowałem się na wypożyczenie do Huraganu, gdzie miałem większą szanse gry. Z perspektywy czasu, myśle, że była to dobra decyzja, bowiem szybko wywalczyłem skład i wróciłem do rytmu meczowego. W klubie czuję się bardzo dobrze, z chłopakami szybko złapałem wspólny język i nie miałem problemu z tzw. aklimatyzacją.
Nie da się ukryć, że runda wiosenna 2019 roku była lepsza w Twoim wykonaniu niż miniona jesień. Co mogło mieć według Ciebie wpływ na taki obrót sprawy?
Tak, pierwsza runda nie była dla mnie i dla całej drużyny udana. Poziom mojej gry na jesień wyraźnie odbiegał od tej z poprzedniego sezonu. Teraz jednak czuję, że wszedłem na odpowiednie tory. Przepracowałem dobrze okres przygotowawczy i mam nadzieję, że mi, jak i całej drużynie będzie dane jak najszybciej pokazać się w ligowych meczach.
Jako jedyny z całej kadry zagrałeś jesienią we wszystkich 15-tu ligowych meczach zaliczając 978 minut (średnio 65 minut na mecz). Czego zabrakło drużynie żeby jesienią zrobić lepszy wynik sportowy?
Największym naszym problem była niestabilna forma. Po bardzo dobrym meczach, gdzie wydawało się, że wychodzimy na prostą, trafiały się fatalne, co powodowało co raz to większą frustracje i niepotrzebną dodatkową presję.
Do drużyny „zimą” dołączyło czterech nowych zawodników – bramkarz, obrońca, pomocnik i napastnik. Huragan według Ciebie jest silniejszy niż jesienią?
Wszyscy nowi zawodnicy stanowili o sile swojego poprzedniego zespołu. Na pewno rywalizacja jest dużo większa, co dało się odczuć już na treningach i sparingach, przez co poziom sportowy automatycznie wrósł. Ważne również, że z aklimatyzacją nie było problemów, bo każdy choć trochę znał się z „boiska”.
Na koniec, myślisz, że uda się dograć cały sezon do końca?
Na ten moment skupiamy się na rzeczach na które mamy wpływ. My zawodnicy chcielibyśmy jak najszybciej wrócić na boisko, ale tak jak wspomniałem, zdrowie i bezpieczeństwo jest najważniejsze.